Błękitna Księga Bajek

Pamiętacie swoją pierwszą wizytę w bibliotece? A pamiętacie pierwszą książkę, którą stamtąd pożyczyliście? Ja pamiętam doskonale. Nie wiem, jaki to był dzień tygodnia, ani jaka była pogoda. Musiało to być popołudnie. Starsza siostra wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do biblioteki (zostałam tam na wiele lat, przynajmniej w pewnym sensie). Dostałam swoją kartę, wpis do rejestru i kilka książek do wyboru, a może wcale nie miałam wyboru? Może Pani Bibliotekarka wcisnęła mi właśnie tę książkę z jakimiś słowami na zachętę i tak to się zaczęło - od Błękitnej księgi bajek, autor Ludomir Feldek.
Okładka wyglądała zachęcająco - rodzina w dworskich strojach dawała nadzieję na odpowiednio królewskie historie. Dobra, nie oszukujmy się, miały być królewny i książęta, czyli to co małe dziewczynki lubią najbardziej. A zamiast tego dostałam zbiór opowiadań-bajek totalnie zakręconych i tak surrealistycznych, że zakochałam się w tej książce od pierwszych stron (królewny w końcu też były). Wypożyczałam ją wielokrotnie, oddawałam i wypożyczałam zastanawiając się, jakby ją odkupić, zachować na własność i nikomu nie oddawać.
Historiom kroku dotrzymują ilustracje (autor Albin Brunovsky), zarówno te kolorowe, jak i te czarno-białe z błękitnymi akcentami.
Jeśli traficie kiedyś na Błękitną księgę bajek zajrzyjcie do środka, by poznać Rybę Rebeccę, kaczkę Kaśkę, komara Waldemara, powolnego sprzedawcę, zaraźliwe słowo. Przeczytajcie bajkę bez głowy, o chodzącej chałupie, bajkę dla Lubki i ze śmietniska i wiele innych :)
Na obwolucie okładki książka jest rekomendowana słowami:
Książka Lubomira Feldka znanego słowackiego autora utworów dla dzieci i dorosłych, jest zbiorem bajek pełnych fantazji i humoru. Zaskakujące połączenie motywów tradycyjnych ze współczesnym widzeniem świata sprawia, że "Błękitna księga bajek" jest książką niekonwencjonalną. W 1976 roku została wpisana na Honorową listę im. J.Ch.Andersena.

Oczywiście w końcu zdobyłam własny egzemplarz :)

 

Komentarze

  1. nie pamiętam mojej pierwszej książki, zaczęłam czytać tuż po 5 roku życia. Pamiętam tylko, że co roku Mikołaj przynosił mi pod poduszkę książkę. "PINOKIO" jest ze mną do dziś, a dostałam go w 1972 roku. szmat czasu

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszej przeczytanej książeczki też nie pamiętam. A zapis do biblioteki zapamiętałam, bo było to dość późno. Wcześniej nie miałam takiej możliwości.
    Na książeczki z dzieciństwa z domowej półki przyjdzie tu jeszcze czas :) to moje prawdziwe skarby, niestety niektóre służył mi za poligon doświadczalny (wstyd).
    Elu, taki Pinokio z `72 roku musi być prawdziwym rarytasem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie do mnie wróciła Błękitna Kasięga! Jestem przeszczęśliwa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka to całe moje dzieciństwo. Kiedy nie można było nic kupić, moja mama wystała gdzieś tą właśnie książkę. Niesamowite historie, dziwne (czasem straszne) ilustracje bardzo na mnie działały. Książka leży na półce u moich rodziców i czeka aż ją zabiorę do siebie i wtedy zamieszka na mojej półce :)
    Pozdrawiam Monika
    (przez przypadek tu trafiłam szukajac jakis informacji o autorze "Błękitnej Księgi Bajek").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Moniko za wpis :)
      To jedna z tych książek, które robią "pyk" w mózgu i przestawiają wyobraźnię na zupełnie inne tory :) Cieszę się, że nie tylko na mnie zrobiła takie mocne wrażenie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty