Bajka o żabce zaklętej w królewnę
Na wiosnę piękne rymy częstochowskie.
Dziś na dobranoc bajka o żabce zaklętej w królewnę ^^ najpierw obrazek :P
Dziś na dobranoc bajka o żabce zaklętej w królewnę ^^ najpierw obrazek :P
Żabka zielona zaklęta w królewnę
lała w sadzawce łzy swoje rzewne
Nie minął tydzień, jak to się stało
nad stawem wtedy coś przeleciało
Spłoszyło żurawie, przelękło łabędzie
oj, było wiadomo, że zło z tego będzie
Wiedźma stara, krostowata
co na miotle tylko lata
dzbanek miodu w dzień wypiła
do wieczora swawoliła
Na kościelnej wieży chyżo
pokazała, gdzie ma ryżo
Oczami przewróciła
stado owiec pogoniła
Szynkę z karczmy ukradła
i nad stawem zmęczona siadła
Zakumkały żaby w stawie
„Teraz to ja się zabawię”
Jak pomyślała tak zrobiła
i żabę w królewnę zamieniła
Kieckę swoją podkasała
i złośliwie się zaśmiała
po szynce beknęła i odfrunęła
I na zawsze tak by zostało
gdyby nie książę ubrany na biało
co w bucie czerwonym kroczył
i wszedł do stawu i cały się zmoczył
Poprosił królewnę o rękę
i skończył jej udrękę
gdy pocałunek pierwszy złożył
skrzydła nagle rozłożył
królewna w żabkę się zmieniła
i szybko pod wodę schroniła
a bocian, bo on to był w przebraniu
musiał zapomnieć o swym śniadaniu
A ja miałam takie dobre zdanie o bocianach... ;>
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, super!
Czytając to, przypomniał mi się mój jeden wierszyk sprzed ponad dekady.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy zmieści się w komentarzu w całości ;)
Płynie sobie strumyk
Środkiem buszu, w dół...
Ciekawe, co dziś wsyśnie
Jego mętny muł.
Amatorów jest kilku
Na Jego Wodnistość:
Pan Szarak, Król Grzywacz
I – Jego Długośśśććć, Wężysssotśśśććć!
Powoli – tupiąc nogą,
Sunąc i skikając,
W zamiarze jednoznacznym
Pierwszy dotarł zając.
Marszczy mały nosek,
Łebkiem kiwa w boki,
Lecz nie schodzi na brzeg...
Szmer spręża mu skoki.
Uszła krótka chwilka.
Z pośród traw wychynął
Wąski łeb i szyja...
A gdzie tułów nas minął?!
Toć już ogon przecie
Postanowił się skończyć,
A to ci dopiero:
Stwór idzie... bez kończyn?!
Patrzcie państwo! Dziwadło!
Kto by to pomyślał...
Co to za zjawisko...
Czy on stoi, czy przysiadł?
Wtem stężał cośkolwiek,
Łypnął żółtym okiem
I śmignął niczym strzała
Tuż pod dumnym krokiem
O rany! Fontanna!
Eee... to tylko lwia bania.
Czołem! Królu zwierząt!
Pijanyś, że się odkłaniasz?!
Do mnie podskakujesz?
Warknął, po czym przysiadł.
Spojrzał w słońce, kichnął
I zbył żartownisia.
Jednak ów na swym wstępie
Nie zamierzał skończyć.
Odskoczył ze dwa razy
I jął dalej się droczyć.
Lew uniósł powiekę,
Skontrolował sprawę
I ziewnąwszy zębiasto
Wściubił nos w murawę.
Ejże! Królu! Panie!
Tak się nie pokładaj,
Nie blokuj wodopoju,
Tylko żłop i spadaj!
Inni też chcą na tym
Skorzystać do woli.
Więc rusz zadek łaskawie
Nim ci ktoś przypier... zgoda?
Na takie to słowa
Pociemniały lwu oczy.
Zerwał się raptownie,
Ryknął... i nie skoczył.
Lecz to wystarczyło,
By żabi komentator
Ze strachu chlupnął w wodę...
Hej! Oto pierwszy amator!
A strumyk, jak to strumyk,
Zaszemrze, w słonku błyśnie,
Zapluszcze, zamigocze...
A i czasem coś wsyśnie.
:D hie hie, dobre (i się zmieściło w całości)
OdpowiedzUsuń